Sonntag, 12. April 2009

"tam w wierzy było uwięziona księrzniczka"

żeby nie było wątpliwości - mam uczyć języka polskiego, natomiast na jednej z ostatnich lekcji musiałem omówić, m.in. prawo powszechnego ciążenia, zasadę działania lunety, pasteryzację, szczepionkę przeciwko cholerze ("a co to jest cholera?") i wściekliźnie, ponadto co to jest penicylina, właściwie antybiotyki w ogóle i skąd się wzięły, jakie są trzy prawa Newtona i na domiar wszystkiego - jakim wynalazkiem uraczył nas Alan Turing i dlaczego był on taki istotny.

później z nieznanych mi powodów nauczycielka się na mnie obraziła. i na tym byłby koniec naszej wspaniałej i owocnej współpracy.

Sonntag, 5. April 2009

"Dedal zabił dwie osoby i tym argumentem stał się mordercą"

kiedy wydawało mi się, że już jestem blisko swojego celu i kiedy sprawy zaczęły się toczyć tak, jak ja je zaplanowałem, to coś się w pewnym momencie rozsypało. walczę z klasą, szarpię się, a oni tylko tak siedzą jak ostatnie głąby i wiem, że choćbym dwoił się i troił, to i tak już nic mi z nimi nie wyjdzie. jakby tego było mało, opiekunka praktyk daje mi reprypendę, niby nic wielkiego, ale ja doskonale znam jej ton, jej cięty i niewybredny dowcip, zjadliwe uwagi. i wcale nie czuję się już jak wyrwany z 'ferdydurke', jak upupiony józio. teraz po prostu walczę z demonami z przeszłości. z poprawianiem przez nią grzywki, mrużeniem oczu przy krytyce i tym paraliżującym spojrzeniem, które tak doskonale pamiętam z dawnych czasów.

ostatnio nawet moje nauczycielskie przygody sprawiały mi ogromną przyjemność - nawet poranne zmęczenie nie przeszkadzało i nie kleiło oczu, każda lekcja była inna, każda równie ciekawa,z każdej mogłem się wiele nauczyć. a teraz mamy niedzielne popołudnie i mnie tak bardzo, ale to bardzo nie chce się jutro walczyć z bachorami.